Artykuły

Chcę być architektem. Co wybrać: politechnikę, czy uczelnię artystyczną?

Spróbuję podzielić się z wami moimi doświadczeniami. Sam jakiś czas temu zmagałem się z tym dylematem. Mam nadzieję, że chociaż trochę Wam pomogę 😉

Dlaczego architektura? Ponieważ ją kocham i kocham też ludzi, chciałbym dla nich projektować przestrzeń, najlepiej jak tylko potrafię. Od dziecka „budowałem” z klocków lego i „rzeźbiłem” formy w piaskownicy, trochę rysowałem i malowałem. Wtedy mogłem zanurzyć się w tym jeszcze młodym, niewinnym świecie, tracąc poczucie czasu.

Zapisałem się na kurs do RA. Rysowałem tylko ołówkiem na formacie B2, począwszy od podstaw perspektywy, martwej natury, po tematy architektoniczne. Aż do momentu, kiedy poszedłem na pierwsze zajęcia z rysunku węgla, prowadzone przez Asię. Wtedy obudziła się we mnie na nowo ta część artystyczna, którą trochę zaniedbywałem, nie ubliżając ołówkowi oczywiście :)

Absolutny zachwyt nad architekturą i całkowita fascynacja, nadeszła po Berlińskim ArchiTripie. Pojechaliśmy z pracownią RA na jednodniową wycieczkę, oblecieliśmy prawie wszystkie najważniejsze atrakcje architektoniczne. Każdy z nas musiał przygotować informację na temat budynków, które nam przydzielono. Dostałem między innymi do zaprezentowania DZ Bank, zaprojektowany przez Franka Gehrego. Gdy weszliśmy do środka, wgniotło mnie w podłogę, ledwo mówiłem. Potem on sam, Gehry, stał się moim „mistrzem”. Pamiętam jak godzinami siedziałem przed laptopem i oglądałem zdjęcia jego projektów.

Wtedy w Berlinie, zobaczyłem w jaki sposób można budować, projektować, widząc na żywo budynki Libeskind’a, Piano, Rogersa, Fostera, pomnik Eiseman’a. Otwierałem szerzej oczy, jakby mogło to spowodować, że zobaczę więcej. Byłem absolutnie zachwycony i onieśmielony. Po tych doświadczeniach już wiedziałem, że architektura, to czym się otaczamy, oddziałuje na nas i wywołuje emocje, tak jak muzyka czy teatr, jest równoprawną sztuką, o ile nie najtrudniejszą ze sztuk, którą chciałbym się zajmować. Zacząłem co raz więcej czytać o architekturze i architektach, przeglądałem strony internetowe poświęcone zagadnieniom architektonicznym takie jak np. ArchDaily, zgłębiałem nieustannie temat, zachłysnąłem się.

W pierwszej klasie liceum zapadła ostateczna decyzja, postanowiłem: politechnika, architektura. Kontynuując rysunek ołówkiem, jako priorytetowy, gdy nadarzała się okazja na otwartej pracowni, skakałem trochę „w bok” na zajęcia rysunkowe z węgla, potem pierwsze malarstwo i kolejne i kolejne …

Doszło do tego, że na parę miesięcy przed egzaminami zmieniłem grupę na tą, która przygotowuje do egzaminów na UAP. Trochę też los mnie do tego zmusił, ale jakoś bardzo nie protestowałem. Wtedy również zapadła decyzja o tym, że będę zdawał na UAP i WAPP. Dwa lata rysunku ołówkiem dały mi solidne podstawy pod malarstwo oraz inne techniki rysunkowe.

Zaczął się okres kursów intensywnych oraz maratonów rysunkowych i malarskich. Nie myśleliśmy, nie mieliśmy czasu, robiliśmy to co trzeba było robić, czyli malować i rysować po osiem godzin dziennie. Ale powiem wam, że było cudownie! Najcudowniej na świecie!

Nadszedł czas egzaminów, dostałem list z UAP’u. Przydzielono mi pierwszy termin, który pokrywał się z Wrocławiem, więc musiałem wybrać, gdzie chcę zdawać. Oczywiście wybrałem UAP.

Zaczęło się. Z tobołkami i ciężką teczką pobiegłem na egzaminy, po drodze macając klamkę od drzwi wejściowych pracowni na Półwiejskiej. Tak w razie czego, na szczęście :)

Pierwszy dzień: rysunek i malarstwo, drugi dzień: makiety, miałem taką ciężką teczkę, że myślałem, że zarwę sobie ramię. Trzeci dzień: obrona prac. Stresowałem się jak przed maturą ustną z polskiego, a nawet bardziej. Pochwalili, spodobało się, powiedzieli, że szkice lepsze od prac. Byłem w siódmym niebie. Dostałem się z drugiego miejsca. Chyba po tygodniu to do mnie dotarło. Podczas egzaminów nawet nie miałem czasu o tym rozmyślać i analizować, po prostu robiłem to co kazali nam robić.

Ochłonąłem, odpocząłem i przyszedł czas na politechnikę. Tak jak UAP podczas egzaminów wstępnych i wystaw końcowo rocznych mnie zachwycił, tak politechnika i wydział architektury trochę odrzucił. Miałem wiele obiekcji co do przebiegu egzaminu i jego organizacji. Być może po prostu to miejsce nie było dla mnie. Ubolewałem nad tym, iż nie miałem możliwości obronić swoich prac i porozmawiać o nich z komisją. Wszystko to spowodowało we mnie niezbyt pozytywne odczucia.

Na UAP’ie byliśmy w nowych salach, szesnaście osób w pięćdziesięcio metrowym pomieszczeniu, odejście od sztalugi na dziesięć metrów, nawet dostałem stolik obrotowy na farby i palety. Podczas obrony prac, profesorowie z komisji, z ogromnym szacunkiem odnosili się do moich prac, chcieli mnie wysłuchać, poświęcili chociaż tych 15 minut każdej osobie. Byli ciekawi, co mamy do powiedzenia o naszych pracach. Bardzo mi tym zaimponowali.

Bałem się, że będę na liście przyjętych w obu uczelniach. Tak się stało. Serce mówiło mi UAP, ale miałem obawy. Wiecie, ludzie mogą mi potem powiedzieć: tak, masz architekta, ale po ASP, a nie po politechnice, co ty możesz zaprojektować? Mimo tego kierowałem się tym co czułem i od paru miesięcy studiuję na UAP’ie.

Nie żałuję, podoba mi się, na początku byłem trochę zagubiony, nie umiałem się odnaleźć, ale po dwóch tygodniach poczułem ducha uczelni i trochę się z nią zżyłem. Cudowny profesor od malarstwa, trochę niekonwencjonalna pracownia rysunku, ale za to jest model na każdych zajęciach i wszelakie odmiany aktów. Trochę zarwanych nocek, żeby wyrobić się ze wszystkim na podstawy projektowania czy bionikę. Profesorów od geometrii wykreślnej i mechaniki mamy z politechniki, 30 osób na roku, jest bardzo kameralnie.

Po całej tej historii, mogę wam powiedzieć, abyście wybrali to, co bardziej czujecie tam w środku, wewnątrz was. Oczywiście idźcie na egzaminy na różne uczelnie. Dzięki temu zdobędziecie doświadczenie, będziecie mogli porównać, gdzie się czuliście lepiej, ponieważ to co napisałem wyżej, to moja subiektywna ocena. Każdy z nas będzie na to wszystko inaczej patrzył, a tym bardziej przeżywał. Nie bójcie się wybrać tego, co jest wam bliższe. Miejcie odwagę podjąć tą decyzję, nie sugerując się jakimiś nieuzasadnionymi opiniami innych osób, bo przecież to wy będziecie studiować, a nie oni.

Powodzenia! Pozamiatajcie na egzaminach wstępnych!

Mikołaj Olszewski
student Wydziału Architektury Uniwersytetu Artystycznego w Poznaniu